poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 4. " Niezażegnany kryzys "

" (..)polecieli na drzewo , lecz Yoh na czas obrócił ich w powietrzu wykonując rotację . Miał trochę poranione plecy , ale Anna nie otrzymała żadnych od owego ataku ran ."

Yoh spojrzał się na Annę . Miała słabo otwarte oczy, spoglądała na niego. Asakurowie nie byli jeszcze do końca bezpieczni, mogli się spodziewać w każdej chwili ataku Hao! Yoh z całej siły zaczął biec z Anną na rękach do domu. Cała drużyna Asakury zaczęła się podnosić i wyruszać za Nimi by w razie czego ich osłonić. Hao nie miał już wystarczająco sił by kontynuować atak na Yoh, dlatego zrezygnowany pomału odchodził.


- Jeszcze tu wrócę Yoh, z pewnością będziesz już mój i ta cała Twoja rodzinka.

- Kiedy wrócisz, my będziemy gotowi Hao...

Odszedł. Yoh nie zwracał już uwagi na nic, prócz na Annę. Chciał dotrzeć do domu jak najszybciej by ktoś mógł pomóc Annie. Zjawił się w tym czasie Amidamaru.


- Yoh, Wasze dziecko jest już bezpieczne. Polecę szybciej z Nim do domu i będę go strzegł dopóki oboje nie pojawicie się tam.

- Dzięki Amidamaru. LEĆ !

Amidamaru nagle zniknął. Anna od czasu do czasu kaszlała, ale krew która wcześniej spływała po jej policzku z ust, znów dawała cienką strużkę krwi.


- Cholera, Anna, dlaczego to zrobiłaś?!


Yoh zadawał sobie to pytanie już miliony razy, wciąż nie uzyskując żadnej odpowiedzi. Jej stan był poważniejszy niż kiedykolwiek sądził. Zostało już tak nie wiele drogi! Choć Yoh był już zmęczony, był natomiast dość zdeterminowany by jeszcze bardziej przyspieszyć. I tak zrobił. Po kilku minutach wyważył drzwi z kopniaka od domu. Cały harmider usłyszeli starsi Asakurowie, zanim zdążyli wybiec i sprawdzić co się stało, Yoh zaczął wołać o pomoc. Faust o mało się nie przewrócił gdy go usłyszał podczas biegu do drzwi frontowych. Oparł się o framugę drzwi od pokoju.


- Yoh ! Połóż ją na łóżku !


Yoh tak zrobił. Mimo nerwów wciąż jeszcze potrafił trzeźwo myśleć. Helen już na nich czekała oraz Amidamaru.

Delikatnie ją położył na łóżku, gdy to zrobił dokładnie przyjrzał się jej twarzy i wsłuchiwał się w jej oddech. Jej wygląd na prawdę zapowiadał tragiczny koniec, oddech też nie dawał wiele do życzenia. Nie był normalny, stabilny ani spokojny. Anna oddychała bardzo szybko, czasami przerywając na chwilę cierpień z bólu. Jej wyraz twarzy był tak bardzo przygnębiający. Helen, Faust i Amidamaru cały czas byli przy Annie, coś podłączali, to rysowali na jej skórze. Kino podeszła do wnuka.

- Yoh, Oni się wszystkim zajmą.

- Tak bardzo się o Nią boję...
- Wiem mój wnuku...
- Dobrze, muszę Was wyprosić, ponieważ za moment będziemy przywracali ducha dziecka z powrotem do ciała Anny, potrzebujemy spokoju, aby się skoncentrować!

Wszyscy wyszli. Yoh usiadł pod ścianą czekając prawie cierpliwie na koniec. Pojawili się przyjaciele z pola bitwy. Tray wstawiał drzwi z powrotem na ich miejsce, delikatnie zakładając w zawiasy po czym je zamknął. Joco zwrócił się do Yoh.


- Yoh, trzymasz się ?

- Próbuję...

Len odwrócił się do drzwi gdzie przebywała Anna z Helen i Faustem.


- Musimy wzmocnić ochronę tego domu, to co Hao wyprawia przechodzi najśmielsze oczekiwania. 

- Najbardziej dziwi mnie to, że jest cholernie bezczelny. Najpierw zaręczyny, teraz to...

Layserg był bardzo zdenerwowany. Nie mógł tego pojąć że taka sytuacja w ogóle miała miejsce.


- Cóż, najważniejsze jest teraz aby Anna wyszła z tego cało, bo gdy ją tam ujrzałem... 


Yoh siedział dalej cicho, zastanawiając się nad przyszłym ich losem. Joco i Layserg uzgodnili z grupą, że przez pół dnia będą mieli wartę na całym obszarze zamieszkania Asakurów, a w nocy ma przejąć ich obowiązek Len i Tray. Będą się zmieniać, ponieważ przemęczenie gra na ich niekorzyść. 


Wszyscy usłyszeli jej krzyk.


- Dobrze, Faust rób co trzeba!


Amidamaru powrócił do Yoh.


- Duch został przywrócony.

- Dzięki Bogu, a Anna?!
- Nie ma się dobrze, trochę potrwa zanim wróci do poprzedniego stanu.

Wyszedł Faust z pokoju i Helen.


- Faust, mów!

- Duch został przywrócony, pewnie Amidamaru ci już przekazał... Ale jej stan jest na prawdę poważny. Teraz pojawił się kolejny problem. Z powodu jej obrażeń wewnętrznych i jej osłabienia, mam wątpliwości co do jej ciąży. Może jej nie utrzymać. Pojawiło się szereg komplikacji...

Yoh wstał i poszedł do Anny. 


Ujrzał ją. Była bardzo blada, jej wygląd twarzy nie zmienił się od czasu gdy ją zobaczył na polu walki. Przysiadł bezszelestnie przy krześle i obserwował ją ze skupieniem. Oddech wciąż był szybki, ale już nie tak bardzo jak przedtem. Anna na pewno dostała całą armię leków przeciwbólowych. Nie wiedział co ma robić. Ona spała. A przynajmniej tak mu się wydawało.


- Bo Cię... Kocham...


Yoh złapał za rękę i trzymał w swojej dłoni delikatnie, aby nie ruszyć jej kroplówki wbitą w skórę.


- Już nic nie mów, jestem przy Tobie. Odpoczywaj...


Inni rozeszli się, wszyscy wiedzieli że teraz Yoh nie opuści Anny przez najbliższy czas. Helen poszła razem z Faustem do innego pokoju aby wszystkich opatrzyć z ran których doświadczyli. Kino wraz z mężem odeszli, lecz nikt się nie zastanawiał dokąd. W domu zapanowała cisza i spokój. Tylko w pokoju gdzie leżała Anna i trwający przy Niej Yoh był słyszalny dźwięk bicia serca z aparatury, do którego był podłączony puls Anny. Amidamaru odszedł by zostawić młodych Asakurów w spokoju. Od teraz nic nie będzie przez chwilę normalne. Póki Yoh nie zakończy sprawy z Hao. Takie było jego przeznaczenie.



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz